Rozdział 2

Zastanawiałam się, co zrobimy, jeśli okaże się, że Hadesa już nie ma? Może nie będzie też Persefony? I Tanatosa? (jego będzie najtrudniej znaleźć) Co jeśli zostanie tylko jedno z nich? Co jeśli bez władcy podziemia umarli (znowu) będą mogli wracać do żywych? Jak my to wtedy powstrzymamy? Było tyle pytań. Zamyśliłam się i nie zauważyłam, co się stało. Obok mnie usiadł Christopher, syn Ateny. Mógł mi pomóc, jeśli był taki mądry, jak mówią. Rozmyślałam dalej, czekając aż powie po co tu przyszedł. Ale on tylko siedział i nic nie mówił. Kiedy już chciałam zapytać, powiedział: 
- Zastanawiałem się, co będzie jeśli odkryjemy, że Zeus już porwał bogów.- hm, dobrze, że o tym rozmyślał, może mi coś podpowie.
- No i co wykombinowałeś?
- I tak tylko sprawdzamy, ilu już nie ma. Najtrudniej będzie, jeśli trafimy akurat na próbę porwania. Jeśli ich nie będzie, to szukamy dalej, jeśli będą to ich ostrzeżemy. Najpierw sprawdźmy braci Zeusa. Oni są najpotężniejsi, więc to na nich powinniśmy się skupić. Potem poszukamy pozostałych. Teraz jesteśmy w drodze do Hadesu, więc potem jedziemy nad morze, do Posejdona. Co o tym myślisz?- zastanowiłam się. To było bardzo rozsądne posunięcie. 
- Dobry pomysł! Myślę, że możesz mi pomóc obmyślać plan.
   Siedzieliśmy i zastanawialiśmy się nad możliwymi posunięciami. Prawie wszyscy już się obudzili.- jeszcze tylko czterdzieści minut, ten czas tak szybko zleciał. Tylko te czterdzieści minut dzieliło nas od zejścia do Hadesu. 
   Wreszcie, koniec bezczynnego siedzenia! Niestety, to oznaczało, że byliśmy coraz bliżej. 
   Podjechaliśmy pod same drzwi. Podziękowaliśmy kierowcy i weszliśmy do środka. Na szczęście Charon nadal tam był. Uff... poczułam się trochę lepiej. 
   Podpływaliśmy łodzią na raty. Po trzech herosów na raz... Na szczęście ja byłam w pierwszej trójce. Kiedy wyszłam z łodzi, poczułam, że coś jest nie tak. Rozejrzałam się. Był ze mną Christopher i Percy. Obaj już wyczuli to zło w powietrzu. Może to Erynie? Nie... to nie one. Napewno nie. To co? Nic nie było widać. Ta bezradność wobec tego czegoś czającego się w cieniu doprowadzała mnie do szału. W końcu przypłynęła druga grupa. Ohhhh... byłam zdenerwowana, chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce, a jeśli ta łódź będzie nadal tak wolno pływać, to... uhhh. Trzecia grupa. Podeszłam do Charona:
- Ehm, możesz pływać odrobinę szybciej? Bo wiesz, trochę się hm, spieszymy.
- A kim ty niby jesteś, żeby mi rozkazywać?!
- Ja no wiesz, po prostu- rozejrzałam się, nikogo nie było- jestem jakby nie patrzeć, troszkę wyżej od ciebie.- zastanowił się chwilę-
- Dobrze, rozumiem.
- No to pośpiesz się trochę.- starałam się zrobić miłą minę, ale chyba mi nie do końca wyszło, bo Charon skrzywił się i odpłynął. No cóż, wszyscy wiedzą, że nie jestem dobra w takich rzeczach. Chciałam od razu się przenieść do pałacu, ale postanowiłam, lepiej, żeby na razie nie znali moich zdolności.
   Wreszcie wszyscy się zebraliśmy. Postanowiliśmy od razu pójść w stronę pałacu przez Łąki Asfodelowe. Stanęliśmy w kolejce do zejścia bezpośredniego. Zauważyłam, że Cerber obwąchuje Cassandrę. Pomyślałam... nawet nie pomyślałam, tylko podbiegłam do niej i powiedziałam:
- Czaromowa!- na początku nie załapała, ale zaraz potem powiedziała w stronę psa:
- Cerberze, zostawisz nas w spokoju i pozwolisz nam bezpiecznie przejść.- szybko pobiegliśmy do pałacu. Przepychaliśmy się przez skrzeczących i piszczących zmarłych. Biegliśmy, nie najszybciej, ale biegliśmy. W końcu byliśmy przed drzwiami wejściowymi. Stałam na przedzie. Dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy idą za mną. Uznają mnie za swoją przywódczynię? Po wizycie w zamku na pewno zmienią zdanie. 
   Weszliśmy do sali tronowej. Na szczęście siedział tam Hades. Uff... jedno zmartwienie mnej. Ale zdawał się być nieco przygnębiony. Podeszłam do niego i zapytałam:
- Hadesie, mój panie, dlaczego jesteś smutny?- to nie było mądre posunięcie, powinnam była to zostawić Chrisowi.
- Oh, witaj Madison, moja córko.- wszyscy spojrzeli na mnie. Czułam się jak jakieś dziwadło. Chciałam zapaść się pod ziemię i może bym się zapadła, gdyby nie to, że Hades kontynuował- Pewnie przyszliście, aby ostrzec mnie przed zamiarami Zeusa. Niestety sam już się dowiedziałem. Porwał Persefonę i powiedział, że zwróci jej wolność tylko, jeśli się poddam, a i dał mi czas do... do dzisiaj. Jeszcze nie wiem, co zrobię. Jeśli się poddam, ona będzie wolna, ale i tak jej nie odzyskam. Chciałbym móc ją uratować w inny sposób. Ale niestety...
- Ale niestety nie masz już czasu!- rozpoznałam ten głos, ale to było niemożliwe... nie... obwróciłam się.
   To, co zobaczyłam, przeraziło mnie, a niełatwo mnie przestraszyć. Ku na szedł Zeus, wokół niego połyskiwały pioruny, latały duchy wiatru, a tuż obok niego... obok niego stał Jason. Staliśmy i patrzyliśmy się na siebie. Jak każdy inny heros nie potrafiłam wytrzymać, więc zaatakowałam.

9 komentarzy:

  1. Wow! Ciekawy blog, świetny rozdział! Masz fajny styl pisania :D
    Może zechcesz zajrzeć na mój blog?
    percabeth-adventures.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój blog też jest genialny ^_^

      Usuń
    2. Wasze blogi są genialne!
      ~Julie Sunshine Moonshine
      (Tak jesteśmy dwie )

      Usuń
  2. Ten blog jest świetny!
    Czekam z niecierpliwością na next!
    Zachęcam do zapoznania się z moim początkującym blogiem :)
    http:// girlofshadows13.blogspot.com
    ~Julie Moonshine Sunshine

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Naprawdę bardzo mi się podoba.

    Xoxo

    Veryanossiel
    Heroska-z-wyboru.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie się zaczyna :D
    czekam na następny rozdział i zapraszam do mnie http://nietypowiherosi.blogspot.com/
    ~LoLa

    OdpowiedzUsuń
  5. Krótko i na temat, czekam na cześć dalszą… Chociaż zastanawiam się czy nie za wcześnie odkryłaś przed czytelnikiem tajemnice ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj jest więcej tajemnic, niż ci się wydaje, a ja pokazałam wam tylko jedną z wielu

      Usuń
  6. HA! Mówiłem że córka Hadesa :D Jejku, Zeus nadszedł ;_; Będzie kłopot xD

    OdpowiedzUsuń

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.